
Jedno z wcześniejszych zdjęć, jakie zrobiłem w Bury. Z perspektywy czasu- w miasteczku, które bardzo lubię, i którego już zdążyłem kilkakrotnie mieć serdecznie dosyć.
Na weekend mam bardzo obfite plany- piątek rano rozmowy z agencjami pracy, południe- Manchester- zdjęcia w pobliżu Piccadilly Garden, 16:18 pociąg do Sheffield- koncert Mogwai i spotkanie ze znajomymi. Wieczór albo w Sheffield, albo w Wakefield. Sobota czysto imprezowa, a miejsce imprezy czysto losowe. Niedziela- powrót do Bury. Poniedziałek- albo praca w Manchesterze, albo dalsze latanie po agencjach.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak ciężko mi jest jechać i próbować dobrze się bawić, nie mając pracy. Nigdy nie czułem się tak bardzo odpowiedzialny za swoją i czyjąś przyszłość.
Wierzcie mi- naprawdę się staram. I naprawdę od samej pracy bardziej męczące jest tylko jej szukanie.