wtorek, 4 grudnia 2007

reklamy

Większość reklam stara się dotrzeć do nas za pomocą niskich, seksualnych pobudek. To chyba jedyny powód, dla którego jeszcze niektórzy z nas są w stanie wysiedzieć na miejscu przy emisji tychże, bądź nie bluźnić podczas mijania billboardów większych niż średniej wielkości europejskie państwo.

Nie sztuką jest zareklamować w ten sposób auta - mają piękne, opływowe kształty. Nie jest wyzwaniem przemycić dziką namiętność do obrazu z Kinder Bueno - ma niepowtarzalny kształt i kolor... Płatki śniadaniowe, skarpety, środki czyszczące - wszystko ocieka seksualnym napięciem, eksploduje nam w twarz promocjami, zmusza nasze członki do działania.

Tyle na temat reklam. Teraz pojawia się pytanie- jak zareklamować charytatywny portal, zbierający pieniądze na głodne dzieci, tak, aby nie obrazić księży i zarazem wzbudzić ciekawość dewiantów?




czwartek, 22 listopada 2007

antypoezja

Chciałbym się obudzić
z włosami pięknej kobiety
w ustach

a nie jak zwykle
ze swoimi własnymi
zassanymi przez sen
z podłogi

zła ryba

W takim razie: narazie narazie narazie
Wsiadamy do bryki co jeździ na gazie
Odchylam fotel bo jestem za duży
Dociskam pedał spod kół się kurzy

Na fotelu obok siedzi panienka
Wacek się wychylił,
Mówi że wymięka
Bierzemy szybko zakręt
W hip hopowym rytmie
Ziomal z tyłu krzyczy
-"Ale jeździsz sprytnie!"

Uśmiecham się pod nosem
Wąs w śluzówkę drapie
Centruję kierownicę
Drążek biegu łapię
Wrzucam śmiało 4-kę
Cichy zgrzyt w silniku
Ziomal gin otwiera-
A ja na odwyku!

Dwa spojrzenia cięte
Butla do plecaka
-"Pilnuj się JOŁ MEN!!
Mam na ciebie haka!!"
Ziomo lekko oklapł
I przylepił się do szyby
Szybko sen go zmorzył..

"Aaagh! Szczupaki! Ryby!"
Przestraszył mnie trochę
Jego krzyk koszmarny
Ale o nic nie pytam,
Nie chcę być nachalny
Płeć piękna zerka na mnie
Kiwa palcem po dwa razy
Tajemnica rozwikłana:
Ziomo ma psychiczne urazy

Po tym wyjaśnieniu
Mam pocieszyć chętkę
Wołam do śpiącego:
"Hej! pożyczę ci wędkę!"
Kolega kiwnął głową smętnie
Widać, że się jeszcze dąsa...
Nagle się ożywił:
"A czy ryba mocno kąsa?"


małe pliki...

wtorek, 20 listopada 2007

userbar

Od dłuższego już czasu można znaleźć w sygnaturkach, przeważnie forumowiczów, dość ciekawe zjawisko "afiszowania" się swoimi upodobaniami, gustem, stylem życia- userbary.

Nie mam w tej kwestii wyrobionego zdania, generalnie nie interesuje mnie, czy ktoś wie, że piję Lecha, palę Camele, czytam Pielewina i słucham Black Heart Procession, ale pomyślałem, że może kilka takich userbarków wyprodukuję, choćby tylko dlatego, że lubię grzebnąć w Photoshopie (zapomniałbym- Photoshop user :)). W każdym razie zawsze to jest jakaś forma ekspresji, takie haiku wśród grafik :)

Post będzie aktualizowany, a link do niego przypięty w menu po prawej stronie bloga. Co jakiś czas proszę zainteresowanych o sprawdzenie zawartości, kilka niebanalnych userbarów z pewnością się pojawi, oczywiście do nieograniczonego ściągnięcia i używania.
Mile widziane również będą sugestie.


Zwykłe UB będą wrzucane na portfolio, tu postaram się umieszczać raczej mniej oklepane motywy.

edit 5.12.07

edit 19.12.07

środa, 7 listopada 2007

Kawa i papierosy

Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę ze szkodliwości palenia, ale wielkie "PALENIE ZABIJA" na pół paczki może z czasem się opatrzeć i znudzić. Proponuję własnej produkcji zamienniki, niech rozświetlą mrok zadymionych pomieszczeń.

Spersonalizujmy nasze elemy. Zamieńmy w żart palmale.
Podkreślmy nasze zdolności paczką kameli.


Niektórzy nazywają to nudą w pracy. Według mnie- to ważny czyn społeczny.
Uśmiechnijmy się do paczki.



UWAGA:
1) Aby wydrukować zamienniki w prawidłowych rozmiarach, kliknij szablon i zapisz na dysku. Nie Używaj opcji "drukuj" bezpośrednio z okna przeglądarki!
2) W żaden sposób nie zachęcam do palenia. To Twoje zdrowie.

czwartek, 18 października 2007

czwartek, 6 września 2007

Dzień Ogórka. Kruszewo.

Muszę powiedzieć, że impreza mocno mnie rozczarowała. Spodziewałem się jajcarskiego festynu, facetów poprzebieranych za kiszone ogórki (kobiety za kiszoną kapustę), konkursów rzucania kiszonką w dal, kiszonego tortu i innych typowych, słodko-kwaśnych atrakcji.

Tymczasem- jesteśmy na miejscu, masa dzieci i psów (nie przepadam za oba gatunkami), właśnie trwa msza. Nie pytałem w czyjej intencji. Msza, przemówienia, panowie dęci wystąpili z instrumentami, kobiety jakieś kolorowo ubrane zza krzaka wyszły, i tyle oficjałki.

A ludzie, ci co już za daleko księdza stali, w handel uderzyli- jak to zwykle bywa na Dniu Ogórka, stanowiska AVONu, Ken i Barbie stoją i patrzą z co drugiego straganu, te fajne żaby co podskakują jak naciśniesz pompkę, pistoletów plastikowych tyle że tu już prokuratura powinna się zainteresować, wioska nawet mój Boże indiańska pierwsza w Polsce swoje paciorki zarzuciła.

Same ogórki- w cenie. Wiadro, wiadereczko, pojemniczek ten co na zdjęciu widzicie za piątaka schodził. Ogórków 4-5 w środku, ale nasze, kruszewskie, festiwalowe. To nic, że w makro za 5kg przepysznych nadnarwiańskich z sakwy 8 dukatów wyłuskać musisz, na Dniach Ogórka jesteś i płać.

A na tym zdjęciu to puchar nawet jakiś widać... tak, to puchar? Czy szklanka ze spodkiem w złej kolejności podana, nie wiem.


A tutaj owa msza, po lewej samochodziki.
(Dzień + Ogórek = Samochodzik, proste)




I tyle. Jeszcze jakby mało biedy było na ławeczce siedział koleś z rowem na wierzchu przez co musiałem bluźnić a to grzech.

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

armatura głowy

Profesjonalne nożyce dla całej rodziny wymagają profesjonalnego wizerunku.
Zwłaszcza te z regulowaną ostrzą-kontrolą- dźwignią.



Mile połechtany zmysł estetyki nie powinien brać jednak góry nad rozsądkowo- praktycznym podejściem do produktu.

Profesjonalne nożyce bowiem zostały wyposażone w pstryczek "ON / OFF", co, jak informuje nas wesoły kartonik, jest zupełną nowością, a toksycznie żółta plamka o bliżej nie określonym kształcie zamyka usta ostatnim niezdecydowanym- 9 watts, i to dla wszystkich dłudości.

"Kup mnie!", krzyczy opakowanie.
Pomyśl, zestaw ostrzyżenia może być naprawdę twój...
Czy podejmiesz ryzyko?

poniedziałek, 23 lipca 2007

podziwianie bambusów

Przetrzepując Internet w poszukiwaniu relacji z dalekich wypraw natrafiłem na nader ciekawe biuro podróży, które, by zatrzeć niesmak wywołany wysokimi kosztami wycieczek zatrudniło profesjonalistę ds. opisów szczegółowych. Jak to wygląda w praktyce? Proszę bardzo:


dzień 4
Przejazd do Bangkoku. Zakwaterowanie w hotelu. Wieczorem, dla złaknionych wrażeń, możliwość zakupów

(Jak widać inaczej rozumiemy pojęcie "RYZYKO" tu, w Europie)

dzień 5
Obowiązkowa wizyta w China Town i wycieczka po kanałach Bangkoku, porównanie naszych wyobrażeń Świątyni Wat Arun z rzeczywistością (zachwyt nad misterną konstrukcją budowli...)

(Mam nadzieję, że chociaż podpowiedzą, kiedy należy się zachwycić, żeby gafy nie popełnić)

dzień 6
Dalszy ciąg zwiedzania Bangkoku: już z oddali połyskują dachy otoczonego 1900-metrowym murem Pałacu Królewskiego i Świątyni Szmaragdowego Buddy (podziwianie przepychu i bogactwa)

dzien 9
Zakwaterowanie w hotelu nad zatoką Railay. Czas na leniuchowanie na plaży, niespokojni duchem mogą popływać kajakami

(Ah, miejsce idealne dla artystów, szukasz inspiracji, kontaktu z wszechświatem i boskich uniesień, łap za kajak)

dzień 10-12
Czas wolny. Kąpiele słoneczne i wodne, zaleganie na białym piasku


Trochę z innej wycieczki:


Dzień 16
Śniadanie. Wyjazd poza Lhasę. Pierwsze zapierające dech w piersiach widoki

(pytanie, gdzie byli turyści przez poprzednie 15 dni...)

Dzień 23
Śniadanie. Przejazd do Kamiennego Lasu - Shilin - jednej z większych atrakcji przyrodniczych prowincji Yunnan. Następnie obiad dla tych, którzy nie zgubią się w labiryncie skał

(Ohoho, puszczamy porozumiewawczo oczko do turystów, zabawiamy żarcikami... lub też misternie utkana informacja o selelekcji i ograniczeniach żywienia...)


Dzień 25
Śniadanie. Kilkugodzinny spacer po tarasowych polach i wioskach. Kawalerowie mogą znaleźć sobie tu kandydatki na żony, które nie dość że są pięknie i barwnie ubrane, to jeszcze niestraszne im jest przeniesienie kilkunastu kilogramów po wąskich górskich ścieżkach (przyda się przy robieniu zakupów)

(Daje słowo, nie wiem, jak to skomentować :)

Dzień 26
Śniadanie. Rano rejs malownicza rzeką Li do Yangshuo - podziwianie bambusów

(...)

Dzień 27
Śniadanie, wycieczki rowerowe po okolicy - pola ryżowe, wioski, rzeczki, wzgórza etc.

(Jednym słowem - wrażeń moc)


Nigdy więcej...

...nie patrz na mnie... takim wzrokiem...



Bardzo ciekawa iluzja optyczna. Więcej na ten temat:
FILM
ZRÓB TO SAM

Dobra rada: patrzymy jednym okiem, po załapaniu "bezwładu" wzroku.

niedziela, 22 lipca 2007

zakładanie licznika

W związku z więcej niż jednym zapytaniem "jak umieścić licznik na blogu", przygotowałem naprędce malutki tutorial.



Serwisów, z których można pobrać darmowe i "darmowe" skrypty jest bez liku, swego czasu używałem numerator.pl, ale serwis wpuszcza na naszą stronę sporo upierdliwych reklam (ja ich nie widziałem, bo PRZECZYTAJ, ale widzieli je moi drodzy czytelnicy- to wystarczy żeby zmienić skrypt).

Obecnie korzystam ze stat24.pl - moim zdaniem pierwsza klasa. Bez reklam, bardzo szczegółowe statystyki, szybki i wygodny. Polecam z czystym sumieniem.

Co najważniejsze, sam licznik może być ukryty lub jawny, zliczający wizyty, odsłony, użytkowników, bądź wszystko to razem wzięte.

EDIT [kwiecień 2008]
Od stycznia 2008 firma stat24 zmieniła regulamin korzystania z darmowych usług. Zaraz potem przestał u mnie działać skrypt licznika, więc zrezygnowałem ze statystyk w ogóle. Nie mam pojęcia, jak to teraz wygląda w stat24 jeśli chodzi o darmowe liczniki.

sobota, 21 lipca 2007

ojcostwo

Są takie chwile w życiu każdego dziecka, gdy tatusiowie odchodzą.

By temu przeciwdziałać, stworzyliśmy unikatową serię dmuchanych muchomorków.

Rodzicu, nie odchodź, informuje cię Muchomor. Spójrz, twe dziecko wyciąga łapki. Masz siłę je odrzucić? Zostawić wyciągnięte na pastwę żywiołów?



By nasze dzieci nigdy nie pozostały same.

By ich rączki nie łopotały samotnie na wietrze.

By mogły poczuć ojcowskie ciepło bijące od grzyba.





TYLKO TERAZ
kupując Ojcowskiego Muchomora
dostaniesz połówkę dmuchanego koła gratis!*




*Kupując 2 Ojcowskie Muchomory otrzymujesz 2 połówki gratis

czwartek, 12 lipca 2007

nowy licznik

Zrezygnowałem z poprzedniego zliczacza odwiedzin, bo po wyłączeniu Adblock'a lekko się załamałem- reklamy... Od dziś nie powinien nikomu przeszkadzać Stat24- subtelnie, na dole strony, bez reklam (jeszcze się okaże...)
Stan poprzedniego licznika zamykam na 4444.

poniedziałek, 11 czerwca 2007

Fabryka galerii

Nie wiem jak was, ale mnie coraz bardziej irytuje moda na nazywanie lokali, instytucji, sklepów czy też innych zjawisk nazwą zaczynającą się od "FABRYKA".

O ile kiedyś znana, w pełni uzasadniona nazwa "Fabryka Trzciny" nie kuła w uszy (jak każda trafiona, pionierska nazwa), tak teraz trend nazywania czego popadnie "fabryką", czy też, nie mniej popularne, "galerią", po prostu zaczyna drażnić.
"Fabryka Tańca", "Fabryka słów", "Fabryka Form (wyposażenie wnętrz...), "Fabryka Zespołów", "Fabryka Dźwiękuff (bez komentarza)" na czele z "Fabryką Leków (apteka, oczywiście)" i rozgłośnią radiową "Fabryka"- w moim odbiorze każdy produkt wytworzony przez daną firmę nosi znamię "made in china"- tania masówka, wprost z taśmy produkcyjnej. Apteka- fabryka- i widzę oczyma wyobraźni kilometrowe kolejki staruszek z pustym wzrokiem czekających na swoją porcję leku. Fabryka dźwięków- klepiemy bezmyślnie sample za samplem, pecety pracują dzień i noc generując z losowo wybranych tonów kilkusekundowe ochłapy dla dj'ów, obok na materacach śpiący studenci, którzy właśnie wrócili z pubu "Fabryka", gdzie wypili o jedno piwo za dużo po męczących zajęciach w "Fabryce Tańca".

Nie rozumiem tego tępego naśladownictwa, byleby być na topie. Byleby swą małą, niedochodową firemkę podciągnąć do rangi "fabryki". Proponuję porodówki nazwać "Fabryką ludzi", a miejskie sracze okrzyknąć "Galerią Kału".

Na koniec powiew retro- gdzie te czasy, gdy szanujące się, spore lokale nie bały się prostych, chwytliwych nazw? Gdzie te czasy, gdy zamiast studniówki w fabryce, organizowało się zabawy w poczciwym "Bambo"?...


EDIT (21 lipca 07):

Jakiś czas od tego wpisu moja żona poszła do pracy. Zgadnijcie, gdzie. "Fabryka kwiatów"! Budka niewiele większa od Toy-Toya. Przy okazji zrobię zdjęcie. Jak jej jeszcze wiatr nie zdmuchnął.

EDIT (27 lipca 07):

Oto fabryka. Niewiele większa od roweru. Większe kwiaty muszą stać na zewnątrz.
(Równo pół budki, przepraszam fabryki, zajmuje zaplecze).
Z tego co słyszałem, miejsce jest na sprzedaż (o, darmową reklamę robię), więc polecam
wszystkim zainteresowanym sprzedażą... no nie wiem, guzików? pestek?...




piątek, 8 czerwca 2007

rozpuszczalnik

Post dedykuję wszystkim tym, którzy narzekają na warunki pracy.

Zadanie:

Przy założeniu, że:

- okna biura wychodzą na południe
- włączony jest wiatrak (pełna moc)
- zaciągnięte są żaluzje oraz brezentowa płachta
- otwarte są wszystkie lufciki

oblicz średnią, stałą temperaturę w lokalu, w godzinach 7.30-15.30.

Dla ułatwienia zamieszczam zdjęcie niebędące fotomontażem (mam na myśli skalę termometru).

środa, 6 czerwca 2007

bliskie spotkania

Wczoraj przyleciał do mnie do pracy wróbel, usiadł na monitorze i zaczął piszczeć. Powiedziałem, że może mi naskoczyć. Naskoczył. Posiedział trochę, porozmawialiśmy 10-15 minut i przeniósł się na biurko. Miałem go z głowy.

Jako że nie codziennie mi się trafiają takie wizyty, zamieszczam aż 4 zdjęcia.






EDIT (26 lipca 07):

Czytelnik Dobi rozwikłał nasz spór. Wróbel okazał się być "którymś z gatunków POKRZEWEK. Przypuszczalnie cierniówka (Sylvia communis)"

Dziękuję za fachową pomoc, i pozdrawiam!

niedziela, 25 marca 2007

pejot po godzinach




pejot w pracy

Gdy nie przerzucam warstewek w Photoshopku biegam z aparacikami- aż dziw, że się Canon z Nikonem nie pogryźli. Tyle się przecież słyszy od specjalistów, ba, w prasie branżowej ile jest tematów, że systemy się nie bardzo do siebie kleją.



A tu proszę, na jednej szyi sobie wiszą i mają się dobrze, jeden drugiego poklepuje przyjacielsko gdy zmieniam pozycję. I nie ma, że "ty nikon ty to masz gwint w drugą stronę" albo "canon jaki ty nieprofesjonalnie srebrny jesteś i plastikowy, daj posłuchać jak pod paluchami trzeszczysz".
Zgrane są chłopaki. Na jednym karku jadą, można powiedzieć. To zobowiązuje.

W ogóle, to urwanie głowy z tymi zdjęciami.

piątek, 16 marca 2007

reklamy

Zauważyłem dziś, przeglądając bloga na innym komputerze, że sporo reklam się zadomowiło na stronce. Oczywiście wkurzające, ale tak niestety musi być, jeśli chcę zachować licznik odwiedzin, który umieszczony jest na dole strony.

Chciałem tylko podpowiedzieć, że w domu używam Firefoxa, wraz z aktywnym Adblock Plusem (wraz z kilkoma dodatkowymi subskrybcjami), i muszę powiedzieć, że nigdy nie otworzyło mi się żadne okienko z reklamą, na jakiejkolwiek stronie. Polecam dla tych, którzy jeszcze z jakichś względów korzystają z IE, bądź do Firefoxa nie mają dodanego Adblock Plusa.

Wątek dodaję do linków po prawej stronie bloga.

sobota, 10 marca 2007

portfolio

Serdecznie zapraszam na moją nową stronę, gdzie można rzucić okiem na to, czym się zajmuję na codzień. Jednym słowem- moja praca.