Bury- Blackpool, lekko okrężną drogą (autostrady), 45-50 minut. Można jeździć codziennie.
Pierwszy kontakt z miastem- na plus. Dużo pozytywnie zakręconych, spontanicznych ludzi- staruszkowie z perukami afro, gra kolorów we wszystkim co cię otacza, muzyka, ruch, życie.

Poza silnym wiatrem, wiejącym nieprzerwanie z kierunku morza, pogoda jak na życzenie. Miałem szczery zamiar wejść na Wieżę- 360 stóp wysokości, co daje jakieś 160 metrów (kto mi to przeliczy na piętra?). Niestety, właśnie z powodu wiatru- nie udało mi się. Co raz zamykane były windy jeżdżące na szczyt. Porównajcie proszę na zdjęciu poniżej wysokości- diabelskiego młyna i wieży. Nie są od siebie aż tak bardzo oddalone (w tle dostrzec też można jedną z największych kolejek górskich w Europie).

Jakoś nie widać może na tych zdjęciach tych tłumów, ale ludzi było naprawdę sporo- mimo, że to był poniedziałek., Ciekawe, jak wygląda Blackpool w piątkową noc... Trzeba będzie to kiedyś sprawdzić...

Morze zasyfione jak prostytutki w Tajlandii. Podejrzewam, że spacer po muszelki bez kaloszy i ortalionowych skafandrów byłby dość ryzykowny.

Klimatycznie- podobało mi się. Nie miałem za bardzo możliwości wniknąć w wąskie, zapchane uliczki, które raz po raz kusiły mnie wyglądając zza szlaku promenady. Innym razem. Jestem pewny, że wrócę tam szybciej, niż się spodziewam.

Jutro więcej zdjęć.
18 komentarzy:
"Morze zasyfione jak prostytutki w Tajlandii"- chyba o czymś nie wiem... :) Muszę się dobrze zastanowić nad przeprowadzką do UK w takiej sytuacji ;)mój drogi....
Zdięcia jak zawsze-rewelacja!
PS. Mam nadzieję że bedziemy mieli okazję tam pojechać?
czekam na więcej....
Z tą Tajlandią, to wiesz. Pamiętasz, jak poszedłem po bułki do sklepu, i wróciłem po tygodniu?
Otóż wcale nie zagadałem się z kolegą, tak jak utrzymywałem przez długie lata...
Wiedziałam że coś jest nie tak...
Tyle maści ze sobą przywlokłeś i recept...
Ale wybaczam Ci...
Ja to jeszcze na taryfie ulgowej, można powiedzieć, kolega "dziwnie" chodził przez miesiąc... Nie do tego baru wszedł, co trzeba...
Krosty szybko schodzą, wspomnienia zostają na dłużej :)
No mam nadzieję że wspomnienia zostają... żebyś nie pomyślał że jesteś bezkarny! :)
I mam nadzieję że więcej Ci do głowy nie wpadną takie "podróże"... ;)
Tak, mamo :)
Mamą to ja zostanę za kilka dni :)
Mogę zaprosić moją koleżankę Cziang Mai na chrzciny?
A proszę bardzo... Ty wszystkich zapraszasz ;)
W końcu mamy tyle samo do gadania...
Ale proszę jednak o ograniczenie gości bo się nie wypłacimy...
Kochanie, Cziang zje jabłko i zaśnie z przejedzenia.
Zamorzona dziewczyna....
Dorzucimy listek mięty a niech ma... nie zbankrutujemy z tego powodu :)
Przed wyjazdem 2zł do kieszeni jej się wrzuci, to nie będą musieli braciszka sprzedawać.
Jesteś okrutny...
Ej! To nie ja ją zaraziłem kilka lat temu...
No ale racja, pojechaliśmy może trochę za bardzo po stereotypach. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem.
p.s.
Pozdrowienia od Cziang. Właśnie obudziła się z drzemki po tic tacu.
Gdzie Cziang
ciamk ciamk
ma bank?
hack hack
Życie to teatr, panie dziejaszku...
Wiedziałem, że jak w pierwszej scenie pojawia się Cziang, to w trzeciej musi być haiku :)
Cześć, Celtique. Loża szyderców na Ciebie czekała. Proszę się rozsiąść wygodnie i przyzwyczaić.
Prześlij komentarz