
Ta trójka na pewno nie była zawiedziona. Ogólna wesołość i przyjacielska atmosfera (bałbym się użyć określenia "rodzinna") ogarnęła wszystkich podczas wjazdu terenowym samochodem na szczyt góry śmieci. Mimo straszliwego upału i smrodu (mówię o wysypisku) bawiliśmy się jak dzieci.

Niemymi obserwatorami były wszechobecne bociany. To dumne i piękne ptaki, choć niektórzy uważają je za zwierzęta. Traktowały nas z pewną taką wyższością. Nie dadzą nam zapomnieć, że od nich pochodzimy.

Niezapomniane wrażenia, o zachodzie słońca uchwycić odlatujących w bezkresną dal przodków.

Tydzień temu przez przypadek wyrzuciłem do kosza całkiem sprawny długopis. Niestety, nie udało mi się go tutaj odnaleźć. Pewnie zabrał go sobie ktoś z sortownicy, miał taką przyjemną niebieską nakrętkę.

Próbowałem czegoś się dowiedzieć, ale nawet po naciskach szefów wysypiska i przedstawicieli polityki pracownicy udawali, że nie wiedzą o jaki długopis chodzi.

Ale i tak się domyśliłem, kto go znalazł i nic nie powiedział.
1 komentarz:
Tak ..to była podróż życia :))) W doborowym towarzystwie Przewodniczącego Kononowicza oraz "wszystkoblokującego" kolegi Zielonego trudno było się nudzić !
Prześlij komentarz