Malutka, sympatyczna mieścinka, tak blisko nas, że aż wstyd, że nie jeździmy tu częściej. Może niebawem, bo w planach zakup samochodu.
Cisza, bardzo mało ludzi (mimo, że sezon rozpoczęty). Pogoda była znakomita, może nawet ciut za gorąco jak dla mnie (a kiedy mi nie jest za gorąco, inna sprawa), można było leniwie kroczyć alejkami i nasycać się urokiem życia.
W tym właśnie miejscu dali mi Gubernijas z cytryną, co to najpierw się zmierzwiłem, potem pomyślałem "spoko, może tak trzeba i ja do tej pory robiłem to źle", a po chwili z uśmiechem na ustach i półprzymkniętymi powiekami pozwoliłem sobie na dwa kufle zapomnienia.
czwartek, 2 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz