niedziela, 5 lipca 2009

komiks 16, czyli Ubaw Po Pachy


Takie trochę z życia wzięte. Może nie tyle problemy z prostatą, co siusianie pulsacyjne. Dziecięciem będąc, wspólnie z kolegą popełniliśmy parę piwek w okolicach dworca PKS. Naturalnym było, że prędzej czy później pęcherze nam opuchną, młode jeszcze i nie rozciągnięte. Problem w tym, że te prędzej czy później nastąpiło prędzej, i to w miejscu publicznym. Stanęliśmy więc pod jakimś ogrodzeniem. Za nami Central Park, a przed nami przez dziurki w ogrodzeniu pociągi jadą, jako że z PKS na PKP mamy widok i na odwrót.

Stoimy tak i obkurczamy pęcherze, gdy za nami wyrosła policja. Wolałem, gdy za mną był jedynie Central Park. Krępuję się, jak ktoś patrzy na mnie jak sikam.
- Przestańcie - powiedział jeden z nich.
- Dobra, zaraz - powiedział jeden z nas.
- Ale natychmiast przestańcie - powiedział drugi z nich, tracąc cierpliwość.
- Ej, naprawdę się staram! - wzburzyłem się - ale to jest silniejsze ode mnie!

I, jak to się mówi, piznąłem śmiechem. Im bardziej się śmiałem tym mniej mogłem przestać, im mniej mogłem przestać, tym bardziej pulsowało. I tak w kółko, do ostatniej, złocistej kropelki.

Ku naszemu zdziwieniu, jak się odwróciliśmy, nie mieli zamiaru nawet nas spisać. Byli zbyt rozbawieni.

Ot, taka anegdotka.

Brak komentarzy: