wtorek, 12 września 2006

paolo carol '99

Znalazłem kilka butelek starego wina własnej produkcji. Siedmioletni trunek- zapach i smak taki sam, jak sprzed kilku laty. W kieliszku od wódki, ze ścinkiem żółtego sera w dłoni, usiadłem i nieśmiało przechyliłem szkiełko. Chwila podwyższonej temperatury w przełyku, au suivant!



Brakuje tylko zdjęć sprzed lat, choć wspomnienia i tak zalały wyobraźnię. Cztery łyki, bo pije się to bardziej jak koniak niż wino, i starczy wrażeń. Żona śpi, synek ma gorączkę, a ja degustuję wino. Można i tak. Ciekawe, czy sąd mi uwierzy, że będę lepszym ojcem niż matka matką.



To na zakończenie może Drum skręcony bez filtra? Nowy album Comy poznaję, szkoda, że nie mogę dźwięków w uszy łopatą nawrzucać i wyjść na balkon, by tam spłynęły mi do głowy razem z tytoniem.




1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oj nic Ci się nie stało jak przez dwie godzinki z synem posiedziałeś bo ja musiałam po 2 dobach na 2 godziny głowę do poduszki przyłożyć, ze zmęczenia padałam na nos